Zaledwie dwadzieścia kilometrów na wschód od Krakowa
leży Puszcza Niepołomicka. Ten duży kompleks leśny, nazwę swą wziął stąd, że puszcza
ta była kiedyś niepołomna, czyli niemożliwa
do pokonania.
Tylko tyle kilometrów dzieli nas od prawdziwego leśnego raju! Trochę żałuję, ze dopiero teraz go odkryłam, bo zachwycił mnie już za
pierwszy razem. Zachwycił mnie ogrom
ścieżek i zakątków, prawdziwe kolory i cisza zachęcająca do rozmyślania. A to co najbardziej
mnie urzekło to ten surowy i naturalny klimat tam panujący.
Wędrując po puszczy poczułam się trochę jak małe
dziecko. Miałam ochotę biegać, skakać i rzucać się po śniegu. A to dlatego, że przywołała wspomnienia z
młodości, kiedy to babcia zabierała mnie i moje rodzeństwo na długie spacery po
dziewiczym lesie za wioską, w której mieszkała.
W Puszczy Niepołomickiej są cztery głównie szlaki (wg kolorów: zielony, czerwony,
niebieski i czarny). Szlaki te dzielą
się również ze względu na sposób rekreacji: szlaki dla pieszych, rowerzystów, narciarzy, biegaczy a także szlak konny. Na szczęście to nie wszystko, bo chociażby ta część
którą ja odkrywałam (od strony
Niepołomic, ul. Bocheńskiej) to plątanina szlaków, ścieżek i dróżek, miejsc
pamięci i punktów edukacyjnych. Śmiem przypuszczać, albo mam nadzieję, że tak
właśnie wygląda cała puszcza.
Dzięki takiemu rozplanowaniu infrastruktury, nie będziemy tam się nudzić i za
każdym razem nasza wyprawa będzie zupełnie inna a co najważniejsze nie
zgubimy się!
Polecam szczególnie zacząć swój spacer od jednej z głównych ścieżek i
skręcić w pierwszą lepszą, boczną dróżkę. Niestety na głównych szlakach jest dość tłoczno. Trzeba tam uważać na małe dzieciaki, goniących ich rodziców i biegające czworonogi. A jeśli choć trochę pozwolicie się zgubić, na
pewno spotkacie ciszę i spokój, które pomogą w kontemplacji i myśleniu o tym, jak jest tu pięknie.
Odkryłam też, że w Puszczy działa wypożyczalnia sprzętu narciarstwa biegowego. Nie wiem jak wy, ale ja na pewno będę chciała to kiedyś wypróbować i obiecuję zdać relację! :)
Te kilka gałązek, które widzicie na zdjęciu powyżej to naprawdę najlepsza pamiątka z Puszczy - dzięki nim w moim małym mieszkanku, jeszcze przez tydzień pachniało świeżym lasem.
Na koniec przedstawiam Wam chyba najważjniejszy element w plecaku zimowego spacerowicza - gorącą herbatę. Jak dobrze, że mieliśmy ją ze sobą. Dzięki niej mogliśmy wydłużyć pobyt na mrozie o kolejne cenne minuty.
***
0 komentarze:
Prześlij komentarz