Lanckorona  




Jeżeli się Wam wydaje, że mamy już wiosnę to zróbcie sobie wycieczkę na południe od Krakowa.  Ja na przykład odwiedziłam ostatnio Lanckoronę i cieszyłam się tam z zimowo-śnieżnej pogody.

Lanckorona to niewielka wieś położona na południowy zachód od Krakowa, w pobliżu Wadowic.

Przyznam szczerze, że jadąc do Lankorony byłam pewna, że spędzimy tam co najwyżej dwie godziny, a potem zahaczymy jeszcze o jakieś inne (bardziej ciekawe) miejsce. A jak się okazało najzwyczajniej w świecie zabrakło nam czasu, bo Lanckorona pochłonęła nas do reszty i spędziliśmy tam całe popołudnie.



















Lanckorona to nie tylko "stare domy dookoła rynku", to również ruiny średniowiecznego zamku położone w pięknym parku, klimatyczne kawiarenki i galerie,  tejemnicza Willa Tadeusz, w której mieści się przedwojenny pensjonat oraz żywa kultura.

Lanckoroński rynek, co nietypowe jest stromy. Trzeba na prawdę dobrego kierowcy żeby objechać go dookoła. Rynek udekorowany jest ze wszystkich stron drewnianymi domami z XIX wieku. Obrazek jak z prawdziwego skansenu, z tym, że w tych budynkach ludzie faktycznie mieszkają i pracują.

Podczas sobotniego spaceru po rynku niespodziewanie byliśmy świadkami tradycyjnego obrzędu, pochodu przebierańców organizowanego od wieków przez Koło Gospodyń Wiejskich, czyli tak zwane Zapusty w Jastrzębi. Spora grupa przebranych ludzi z głośnym śpiewem (przyśpiewki takie jak na prawdziwym wiejskim weselu) obchodziła rynek dookoła i odwiedzała mijanych gospodarzy w domach i sklepach. Podobno przyjęcie tej parady wróży zdrowie i powodzenie gospodarzowi na cały rok.




Jeżeli chodzi o ruiny zamku lanckorońskiego i park to okazuje się, że jest to już część "krajobrazowego zespołu manierystyczengo parku pielgrzymkowego" wpisanego do UNESCO wraz z Kalwarią Zebrzydowską. Tak więc wędrując po parku możemy oddychać świeżym powierzem i podziwiać naturalny krajobraz ze świadomością,  że to miejsce jest objęte szczególną ochroną międzynarodowej organizacji.















Urzekły mnie też lanckorońskie galerie i nastrojowe kawiarenki, skąd jak się weszło to już nie chciało się wychodzić. Z kawiarni szczególnie, bo pachnie w środku pyszną kawą i domowym jedzieniem. Pozytywne wrażenia potęguje palący się kominek, wysublimowana aranżacja wnętrz (wszystko do siebie idealnie pasuje) oraz  przemiła obsługa. Dzięki temu, że to wszystko tak ze sobą współgra czujesz się tu jak u babci w odwiedzianach. To na prawdę piękne i romantyczne miejsce. 
Miejsce zdecydowanie bardziej nastawione na klimat, a nie na zysk. Polecam! 
















Chyba jednak najbardziej magicznym i tajemniczym miejscem jest Willa Tadeusza. Ukryta w lesie u stóp dawnego kamieniołomu, zacieniona (słońce tam pewnie nigdy nie dosięga), przypomina trochę klimat jak z mrocznej opowieści. Dziś mieści się tam pensjonat. Ceny za nocleg są ta tyle przyzwoite, że warto przemyśleć czy nie zaszyć się tam na kilka dni, szczególnie podczas upalnego lata.


Spacerując po teranie dookoła Willi można znaleźć kilka inspirujących miejsc czy rzeczy. Mnie zaciekawił na przykład drewniany samochód, który skonstruował Tadeusz Lorenz w latach 40-tych.










Dziękuję współtowarzyszom Gosi i Kubie (http://kubachmielarz.com/)  za piękne zdjęcia :)


***