Wsi spokojna, wsi wesoła 


Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak niesamowicie piękne miejsca mamy pod nosem. Codziennie mijamy je w pośpiechu, w drodze do pracy, do szkoły, czy na zakupy. Tak nam spowszedniały, że nie jesteśmy już w stanie dostrzec ich wyjątkowości i piękna.

Pamiętam takie cudowne ćwiczenie na zajęciach kulturoznawstwa: wyjdź na spacer po swoim mieście ale zachowuj się tak, jakbyś tu był pierwszy raz w życiu. Oglądaj,  podziwiaj,  doszukuj się szczegółów, chłoń na nowo atmosferę miasta, obserwuj mieszkańców. Uwierzcie, że dopiero dzięki temu ćwiczeniu zauważyłam piękno mojego rodzinnego miasta i wtedy też nauczyłam się tak naprawdę zwiedzać. Od tej pory nie potrafię przejść obojętnie przez krakowski rynek. Nawet gdy jest zimno i leje deszcz to rozglądam się dookoła siebie wysuwając oczy zza parasola, żeby zobaczyć coś nowego i poczuć choć trochę ten niesamowity klimat.

Tym razem wybraliśmy się na pola pszenicy obok których praktycznie codziennie przejeżdża mój M. Wystarczyło znaleźć odpowiednią drogę do celu, ominąć głośnego psa, wziąć wino (z korkociągiem) i cudowny wieczór przy zachodzie słońca gotowy :-)








***