Puszcza Niepołomicka 

"Królestwo"



Lubicie filmy przyrodnicze, przez które prowadzi Was Krystyna Czubówna? Jeśli tak to z pewnością spodoba się Wam "Królestwo". Jest to film dokumentalno-przyrodniczy produkcji francuskiej kręcony w Puszczy Białowieskiej. Przedstawia dzieje lasu oraz zamieszkałych go zwierząt od epoki lodowcowej po czasy współczesne. Trudno w to uwierzyć, ale ten film wzbudził we mnie ogrom emocji, począwszy od radości przez strach, przerażenie, napięcie po smutek i wzruszenie. 

Zwiastun możecie zobaczyć tutaj -> http://krolestwo-film.pl/


Zainspirowani filmem wybraliśmy się na spacer do puszczy, którą mamy pod nosem czyli Puszczy Niepołomickiej. Choć jest ona zdecydowanie inna niż ta, którą oglądaliśmy w filmie to mogliśmy poczuć ten klimat, pooddychać świeżym powietrzem, przystanąć w ciszy, przyglądnąć się z bliska roślinom i zaprzyjaźnić się z napotkanymi zwierzątkami.

Smuci trochę fakt, że będąc w puszczy około 3 godzin minęliśmy się tylko z kilkoma osobami :( Gdzie się wszyscy podziali? 



















***


Spływ Dunajcem do Szczawnicy


Pieniny to kolejne miejsce, z tych, w których byłam kilkadziesiąt razy i mogłabym tam znów pojechać choćby jutro. Pieniny to kwintesencja polskości. Ja znajduję tam wszystko czego potrzebuję na spokojny i zarazem aktywny weekend poza miastem. 

Tym razem wybraliśmy się na spływ Dunajcem. Flisacy zapewniają tą atrakcję od ponad stu lat. Trasa biegnie od Stromowiec Wyżnych do Szczawnicy lub/i do Krościenka nad Dunajcem. Za trasę do Szczawnicy zapłacimy 49 zł za osobę, do Krościenka 59 zł. Jest możliwość wykupienia również od razu biletu na busik powrotny do Sromowiec za niecałe 10 zł. To rozwiązanie polecam szczególnie w przypadku niepewnej pogody. Natomiast lepszą opcją może być powrót do Sromowiec  Wyżnych pieszo lub wypożyczonym rowerem. 

Spływ trwa ponad dwie godziny. Jak się okazuje nie ma nic wspólnego z ekstremalną przygodą. Jest bardziej spokojnym spływem przełomem Dunajca, któremu towarzyszy szum wody, piękne widoki i mnóstwo zbereźnych dowcipów i angdot. Im flisak jest bardziej towarzyski i im ma bardziej niewyparzony język to tym spływ jest ciekawszy :-)

Polecam również zaopatrzyć się zarówno w okulary przeciwsłoneczne jak i kurtki oraz zająć miejsce na środku łódki, bo inaczej wyjdziecie z mokrym siedzeniem :-)





















***


Wsi spokojna, wsi wesoła 


Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak niesamowicie piękne miejsca mamy pod nosem. Codziennie mijamy je w pośpiechu, w drodze do pracy, do szkoły, czy na zakupy. Tak nam spowszedniały, że nie jesteśmy już w stanie dostrzec ich wyjątkowości i piękna.

Pamiętam takie cudowne ćwiczenie na zajęciach kulturoznawstwa: wyjdź na spacer po swoim mieście ale zachowuj się tak, jakbyś tu był pierwszy raz w życiu. Oglądaj,  podziwiaj,  doszukuj się szczegółów, chłoń na nowo atmosferę miasta, obserwuj mieszkańców. Uwierzcie, że dopiero dzięki temu ćwiczeniu zauważyłam piękno mojego rodzinnego miasta i wtedy też nauczyłam się tak naprawdę zwiedzać. Od tej pory nie potrafię przejść obojętnie przez krakowski rynek. Nawet gdy jest zimno i leje deszcz to rozglądam się dookoła siebie wysuwając oczy zza parasola, żeby zobaczyć coś nowego i poczuć choć trochę ten niesamowity klimat.

Tym razem wybraliśmy się na pola pszenicy obok których praktycznie codziennie przejeżdża mój M. Wystarczyło znaleźć odpowiednią drogę do celu, ominąć głośnego psa, wziąć wino (z korkociągiem) i cudowny wieczór przy zachodzie słońca gotowy :-)








***



Kolacja w ciemności 


Uwaga spoiler: relacja zawiera zdjęcia!

Słyszeliście o Dine in the Dark? To rewelacyjny pomysł na niecodzienną randkę albo prezent (i to nie tylko dla zakochanych :-)). 

Idea jest taka, że podaną kolację spożywasz w zupełnej ciemności. W sali naprawdę jest tak ciemno, że nie widzisz kompletnie NIC! To bardzo dziwne uczucie. Początkowo czujesz się bardzo nieswojo, po czasie trochę się przyzwyczajasz, jednak nieustannie myślisz o tym, że chciałbyś zobaczyć chociaż swoją rękę.

Podczas kolacji tracimy zmysł wzroku, który okazuje się być najważniejszym ze zmysłów we współczesnej konsumpcji. Pewnie zgodzicie sie ze stwierdzeniem, że najczęściej jemy oczami i im bardziej kolorowe ciastko, tym większą mamy ochotę je zjeść. Czy Tobie wystarczą pozostałe zmysły, żeby prawidłowo odgadnąć z jakich składników przygotowana jest potrawa, którą właśnie jesz? Ja przyznam szczerze, że choć wszystkie składowe potrawy były mi znane, to niestety nie byłam w stanie wymienić ich podczas jedzenia. 

Problemem okazało się też ... znalezienie potrawy na talerzu i nabicie czegoś na widelec (nie wspominając już o pokrojeniu mięsa). Dlatego też często wspomagaliśmy się rękoma - palce to chyba najwygodnieszy sztuciec. Niektórym uczestnikom kelnerka musiała podpowiedzieć, że coś jeszcze zostało na talerzu lub koło niego :) 

Jedyne co widzisz przez całe półtorej godziny to czerwone kropeczki poruszające się po całej sali - to nikt inny jak kelnerki z noktowizorami roznoszące dania. I kiedy w końcu do sali wprowadza się świeczki, to czujesz niesamowitą ulgę, że w końcu widzisz. Za świeczkami wchodzi kucharz z daniami wieczoru.  I właśnie wtedy okazuje się,  co tak na prawdę zjedliśmy! 

Podczas kolacji jest jeszcze kilka mini atracji, ale to już sami musici sprawdzić. 


Wybaczcie za jakosc zdjęć, ale w końcu było ciemno, więc kilka rzeczy musicie sobie wyobrazić.
Tutaj jemy przystawkę :) Mniami! A ten sosik - pycha :) 



A tutaj już danie główne! Moja głowa myślała, że je warzywo, a to "coś" po lewej stronie na talerzu okazało się być mięsem :) 


A tu my głaskamy swoje brzuszki :) 


***


Festiwal Muzyki Filmowej 


To już po raz dziewiąty, kiedy miasto wsłuchiwało się w filmy. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to magiczne dni, podczas których fabuła, scenografia, stroje i gwiazdy kina przestają mieć znaczenie. Wszystko natomiast skupia się na prawdziwej muzyce. 

Często oglądamy filmy nieświadomi tego, jaką rolę odgrywa w nich muzyka. Odpowiednio dopasowana do projekcji filmowej, potęguje nasze odczucia i emocje związane z odbiorem tego obrazu. Bez niej obraz byłby niepełny, straciłby duszę!  Jestem pewna, że większość z Was gdyby oglądnęło choć raz film zupełnie cichy - bez muzyki, to od razu poczułoby tę różnicę i zgodziło się ze mną, że nie ma dobrego filmu bez muzyki. 

Podczas tegorocznego festiwalu było wiele interesujących propozycji. A wśród nich między innymi:

  • Gala Muzyki Polskiej: Scoring4Polański 
  • Indiana Jones: Poszukiwacze Zaginionej Arki 
  • Video Game Show: Wiedźmin 3 Dziki Gon
  • Gala Muzyki Filmowej: Animacje. 

Ja miałam przyjemność pojawić się na Gali Muzyki Filmowej: Animacje. To był bardzo udany koncert prezentujący muzykę do najlepszych filmów animowanych: Shrek, Kraina lodu, Epoka lodowcowa, Strażnicy marzeń, Minionki, Pocahontas i wiele innych. Koncert w wykonaniu nie tylko orkiestry symfonicznej w pełnym składzie ale również cudownego chóru i kilku solistów. Największe owacje zebrała Edyta Górniak za piosenkę "Kolorowy wiatr" do bajki Pocahontas. Ja natomiast miałam większą przyjemność ze słuchania utworów w wykonaniu Magdaleny Wasylik i Katarzyny Łaska (do bajek Kraina Lodu, Anastazja, Piękna i Bestia, Książę Egiptu). Coś niesamowitego! 

Jeżeli nie mogłeś w tym roku przybyć na FMF to koniecznie zrób to za rok! Uwaga! Data festiwalu jest ruchoma, więc trzeba śledzić media i szukać plakatów na mieście. 





A naprawdę piękne zdjęcia znajdziecie na stronie http://fmf.fm/

***

Bezogródek  

food truck park 


Nowe miejsce na mapie Krakowa dla smakoszy, głodomorów lub tych, którzy z zasady w weekend po prostu nie gotują. :) Miejsce to powstało zaledwie miesiąc temu, a już przyciąga setki wygłodniałych Krakusów. Na pewno sporym plusem jest tu miejscówka - ul. Piastowska 20, czyli teren zielony tuż przy błoniach i pętli tramwajowej "Cichy Kącik". Dopiero się rozkręcają, ale ja już dziś wiem, że często będę o nich zahaczać. To idealne miejsce na przykład na dłuższą przerwę w drodze powrotnej z wycieczki rowerowej! 

W ten weekend Bezogródek zaprosił do siebie "Żarcie na kółkach". Zjechało się tu kilkadziesiąt food trucków oferujących potrawy, przekąski, smakołyki i napoje z całego świata. Niektórzy podchodzą do tego wydarzenia jak do prawdziwego wielkiego "żarcia" i próbują potrawy z każdego food trucka a inni (trochę bardziej dbający o swój żołądek) wybierają jedną/dwie najbardziej zachęcające. Z tym drugim podejściem wcale nie jest tak łatwo bo na prawdę jest w czym wybierać. U mnie wygrały tybetańskie pierożki momo podane w tradycyjnym naczyniu - pyszne! 
Event "Żarcie na kółkach" jest w Krakowie tylko do jutra, więc koniecznie wpadnijcie tam w niedzielne popołudnie! 

Do tego wszystkiego oczywiście leżaczki, stoliki, ławki, hamaki no i Błonia. Dziś niektórym do wyboru pozostał już tylko kawałek zielonej trawy, ale przy takiej pogodzie jak dzisiejsza to sama przyjemność. 

Jako że Bezogródek dopiero się rozkręca to myślę, że takie atrakcje jak "Żarcie na Kółkach" będą się tu często pojawiać, a może też pojawi się coś ciekawszego? Ja z pewnością zamierzam tam wpadać częściej. :) 


Do zobaczenia na miejscu! 




   







***